Od bułki z bananem po marynowaną paprykę, czyli o tym jak rodziły się skoki w Polsce.

Witajcie Kochani.



Dzisiaj opiszę Wam jedną z moich dwóch ulubionych dyscyplin. Co jest pięknego w skokach narciarskich? Mam nadzieję, że uda mi się to pokazać w tym poście.

Zacznę od początku.

Zaczęło się od sukcesów Adama Małysza. Kiedy nasz "Orzeł z Wisły" zaczął odnosić sukcesy cała Polska jeździła na zawody i wspólnie z całych sił wołała "LEEEĆ ADAAM LEEEEEEĆ!!!!" Nie było ważne czy te zawody odbywały się w Polsce, Niemczech, Finlandii, Norwegii czy Słowenii. Skakał Adam, więc jechali. I zajadali się słynną bułką z bananem :P Ja sama kompletnie nie rozumiałam o co w tych całych skokach chodzi. No bo co dzieciak mający 8 może 10 lat może z tego rozumieć? No nic. Nie miałam pojęcia co to punkt K, czym jest HS, o co chodzi kiedy komentator mówił że skoczek spóźnił się z wybiciem, czym się różni skocznia duża od mamuciej... Dla mnie to była czarna magia. Najważniejsze było to, że Adaś skakał i to skakał najdalej. A ja przed telewizorem stając na pufie, "składałam się" do pozycji najazdowej jak on i skakałam razem z Adamem. Z tymże ja z pufy na podłogę a Adam na skoczni :P
Z kolejnymi sezonami, rozumiałam więcej i wkręcałam się w ten sport. Z każdym kolejnym konkursem miałam nadzieję, że nasi chłopcy pokażą na co ich stać. Wszyscy, nie tylko Adam.

I doczekałam się.

Zastanawiałam się czy opisywać wszystkie wymienione przeze mnie elementy ale doszłam do wniosku, że mam tutaj opisywać piękno tego sportu a nie jego zasady.
A więc co jest dla mnie w tym sporcie piękne? Precyzja, odwaga, wysiłek, pokonywanie lęku przez zawodników. No i oczywiście oglądanie naszych Skoczków, cieszących się z odnoszonych przez nich sukcesów. Kibice, którzy są z Chłopakami na dobre i złe. Naszych Kibiców można zobaczyć na skoczniach całego świata!! To są dla mnie najważniejsze aspekty, pokazujące piękno tej dyscypliny.
Każdy element jest idealnie ze sobą zgrany, wszystko musi być wykonywane automatycznie, bez namysłu. Tam nie ma czasu na myślenie. Skok na skoczni dużej trwa około 8-10 sekund - wiem bo liczyłam :P Zauważcie, że bardzo rzadko zawodnicy otrzymują najwyższą notę od sędziów. Zazwyczaj pojawiają się 18, czasami pojawi się 19. A 20? To jest nota marzenie.
Byłam bardzo smutna kiedy Adam ogłosił koniec kariery. Czułam się tak, jakby kończyła się jakaś era polskich skoków. Wspaniały gest przekazania "pałeczki" nastąpił w Planicy w ostatnich zawodach Pucharu Świata. Adam Małysz zajął wtedy 3 miejsce a zwyciężył Kamil Stoch. Do dzisiaj pamiętam taniec jaki Adam wykonał przed Kamilem.
Od jakiegoś momentu skoki w Polsce "odpaliły". Zmienił się trener. Opiekę nad naszymi zawodnikami przejął Łukasz Kruczek. Były skoczek, w późniejszym czasie asystent Apoloniusza Tajnera. Wybranie Kruczka na trenera było dobrym posunięciem. Kamil osiągnął historyczny tryumf zdobywając dwa złote medale na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Pamiętam te emocje. Pamiętam jak cała Polska czekała na ostatnie skoki w drugiej serii aby dowiedzieć się kto zdobędzie tytuł Mistrza Olimpijskiego. Kto z nas nie cieszył się, kiedy Kamil zwyciężał? Chyba nie było takiej osoby. Kolejny raz przekonaliśmy się, że sukcesy przyciągają fanów. W tym przypadku również tak było. A zawody w drużynie? Pierwszy raz w historii Polska na Mistrzostwach Świata zajęła
3 miejsce w drużynie, dzięki zachowaniu fair-play Thomasa Morgensterna, który wypomniał błąd sędziom i dzięki jego interwencji doliczone zostały nam punkty za obniżony rozbieg o ile dobrze pamiętam.
W minionym sezonie nasi Skoczkowie wpadli w jakiś "dołek". Nie potrafili już latać tak daleko. Ale czy kibice się odwrócili?? Nie! Wiadomo, że są tzw "sezonowcy". Kiedy są sukcesy cieszą się
i świętują ze sportowcami ale kiedy zaczyna dziać się źle, odwracają się i psioczą, że to już koniec, że nie ma sensu tego oglądać...
Jednak takich malkontentów nie było na szczęście dużo.
Od sierpnia 2016 roku trenerem naszej kadry jest Stefan Horngacher. Już Letnie Grand Prix pokazało, że to jest trener, który naszych Chłopaków poprowadzi na szczyt.
Miałam możliwość uczestnictwa w wolontariacie podczas zawodów Letniego Grand Prix w Wiśle.


Świetna sprawa. Spędziłam cudowne chwile, w cudownym miejscu i z cudownymi ludźmi. Warto było zebrać się na te kilka dni i pojechać do Wisły po to, aby móc być częścią tej imprezy. Na wstępie dostaliśmy przepustki, które teoretycznie pozwalały nam wchodzić tam, gdzie zwykły "śmiertelnik" wejść nie może czyli na wszystkie sektory. Zostałyśmy jednak poinformowane, do których sektorów wejść możemy a do których nie (niestety więcej było zakazów niż pozwoleń).
Następnie rozdysponowano między nas flagi i tabliczki z nazwami państw, które uczestniczyły w LGP. Mi trafiła się flaga Finlandii. Żałowałam, że nie Polski ale później kiedy staliśmy na przygotowanej scenie na Palcu Hoffa w Wiśle a najlepsza 10-tka klasyfikacji  generalnej LGP na czele z Kamilem Stochem i Maćkiem Kotem stała dosłownie na wyciągnięcie mojej ręki było niesamowitym uczuciem. Być tak blisko nich a jednocześnie tak daleko. To takie samo uczucie kiedy stoisz przed wystawą w sklepie i widzisz najcudowniejszą sukienkę na świecie ale nie możesz jej kupić bo sklep jest zamknięty :P Na otwarcie zawodów weszłyśmy na zeskok skoczni z tabliczkami i flagami oficjalnie prezentując kraje biorące udział w zawodach. Świadomość, że patrzą na nas wszyscy kibice znajdujący się na skoczni, potęgował strach przed poślizgnięciem się na mokrym i śliskim zeskoku pokrytym igelitem. Byłby wstyd na całą Polskę :P Na szczęście wszystkie ustałyśmy i bez potknięcia weszłyśmy i zeszłyśmy godnie z zeskoku.
Przepustki, które dostałyśmy ja nazwałam "Przepustkami do raju". Pamiętam jak siedziałyśmy sobie na terenie skoczni przed zawodami, a za bramą tłumy ludzi czekały aż bramy na skocznię zostaną otwarte. A później w trakcie zawodów kiedy przechadzałyśmy się po sektorach, na
które dostałyśmy zgodę na wstęp, usłyszałam fragment rozmowy "Ale im zazdroszczę... ciekawe co trzeba zrobić, żeby dostać taką przepustkę." Fajne uczucie :P
Sama obecność na takich zawodach jako kibic jest czymś wspaniałym. Nie bez przyczyny wszyscy sportowcy powtarzają, że kibice w Polsce są najlepszą publicznością na świecie. Ja się z tym zgadzam. Stadiony, boiska, skocznie czy inne obiekty sportowe, na których organizowane są zawody sportowe w Polsce, mają niesamowitą atmosferę. Do dzisiaj pamiętam jak pierwszy raz pojechałam na Ligę Światową do Spodka - ale o tym w następnym poście.

Ci którzy wiedzą coś niecoś o skokach i znają tych najbardziej znanych skoczków, wiedzą kim jest Gregor Schlierenzauer. To jeden z najbardziej utytułowanych i najlepszych skoczków na świecie. Pomimo tego, że ma dopiero 27 lat. W zeszłym sezonie zrezygnował ze startów. Zmagał się z kontuzją i chciał wrócić do równowagi psychicznej. Ciągła sława i nieustanny blask fleszy potrafi  odbić się na psychice. Podczas przerwy jaką sobie zrobił, chciał odbudować się psychicznie, chciał na nowo zakochać się w skokach. Właśnie do nich wrócił. Wspaniale było patrzeć na niego siedzącego na belce startowej z szerokim uśmiechem na twarzy i chochlikami w oczach, które świadczą o tym, że znów kocha to co robi :)

Polecam wywiad z nim na stronie: http://skoki24.pl/2017/01/16/gregor-schlierenzauer-emocje-pozwalaja-mi-poczuc-ze-zyje/

W wywiadach pytano go dlaczego chciał wrócić akurat podczas zawodów w Wiśle? Powiedział, że zawody w Polsce zawsze były dla niego przyjemnością. Polscy kibice są najlepsi na świecie
i na żadnej skoczni nie ma takiej atmosfery jaka jest w Wiśle czy Zakopanem. Ma chłopak rację :P Polscy kibice są najlepsi. Dlaczego? Bo wierzą w swoich sportowców, bo kochają swoich sportowców i są z nimi na dobre i złe. Cieszą się z nimi kiedy odnoszą sukcesy i wspierają kiedy idzie źle. To jest urokiem i wizytówką polskiego dopingowania.
A co z odwagą i pokonywaniem własnych słabości?? Otóż podam Wam dwa przykłady. Ja podziwiam odwagę skoczków, ponieważ nie jest proste zasiąść na belce startowej na szczycie skoczni. Widoki są piękne - owszem - kiedyś byłam na Wielkiej Krokwi, ale gdyby mnie na tej belce posadzili chyba zamarzłabym ze strachu. PRZECIEŻ TO JEST CHOLERNIE WYSOKO!!!! Podczas tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni okazało się, że największy rywal (na skoczni oczywiście, gdyż prywatnie bardzo się chłopaki lubią i kibicują tej samej drużynie piłkarskiej) naszego Kamila Stocha, Daniel Andre-Tande ma - nie uwierzycie - lęk wysokości!!!! A chłopak skacze fenomenalnie!!!! I powiedzcie, że to nie jest odwaga?? Podziwiam go za to. Ja mam problem stanąć na balkonie, który jest 5-6 metrów nad ziemią i nie ma barierek i zamieram bez ruchu a co dopiero skakać jako skoczek narciarski!! Szacunek chłopaku dla Ciebie.
A co z pokonywaniem własnych słabości? Jedna z największych Legend skoków narciarskich. Legenda przez duże "L". Thomas "Morgi" Morgenstern. Fenomenalny skoczek, sportowiec będący fair-play wobec konkurencji na skoczni i niesamowicie sympatyczny człowiek. Każdy kto czytał jego biografię rozumie o czym mówię. Pisałam już o nim jeden post ale jest dla mnie tak niesamowitym człowiekiem, że nie mogłam nie wspomnieć o nim i w tym poście. Po tylu upadkach jakie zaliczył w swojej karierze, on potrafił się zebrać w sobie i wrócić do skakania. Pomimo strachu jaki odczuwał. Jego ostatni sezon... Pierwsze upadek w Titisee-Neustadt, następnie trzy tygodnie później na Kulm... Jak zareagowałam??
Przytoczę Wam fragment mojego pierwszego posta o nim:
"Thomas to człowiek, który pomimo tylu upadków jakie miał na skoczni, zawsze wracał na belkę startową. Ja go właśnie za to najbardziej podziwiałam. Za to, że wracał. Wracał po upadkach, które niejednego skoczka narciarskiego odsunęłyby od uprawiania tej dyscypliny sportu, która bądźmy szczerzy, nie należy do najbezpieczniejszych... Thomas wracał, kochał to... Thomas nie pozwalał aby strach wziął nad nim górę. Po jego upadku na skoczni w Kulm cały świat zamarł... Moje serce prawie się zatrzymało kiedy patrzyłam z przerażeniem jak Morgi robi salto w powietrzu, uderza o zeskok i bezwładnie po nim zjeżdża... Matko... On się nie rusza!!!! On jest nieprzytomny!!!! Koszmarna chwila... Kuracja w szpitalu i niesamowity powrót na skocznię... Miał swoją motywację... chciał pojechać na Igrzyska do Soczi. I pojechał skubany :P"
Ten Chłopak jest moim idolem. Polecam jego biografię "Thomas Morgenstern moja walka
o każdy metr.
Wiele można się z niej dowiedzieć. Jest w niej szczery, prawdziwy i mówi o tym jak walczył
z samym sobą i z własnymi lękami.

Ale wracając do naszych Chłopaków.

Aktualnie Polska Drużyna zajmuje historyczne pierwsze miejsce w Pucharze Narodów. Jest to ranking, na którego punkty pracuje cały team. To pokazuje jaki jest poziom skoków w danej drużynie. Po zawodach w Wiśle, na które sprzedano wszystkie bilety (!!), Polska umocniła się na pozycji lidera w Pucharze Narodów. Dzięki temu na zawodach, które w najbliższy weekend odbywać się będą w Zakopanem - na obiekcie nieoficjalnie nazywanym Mekką Polskich Skoków - odbędzie się jeden konkurs indywidualny i jeden drużynowy. Zawody indywidualne odbędą się tak jak każde inne w Pucharze Świata jednak drużynowe będą miały ogromne znaczenie - historyczne! Dlaczego? A no dlatego, że nasza Drużyna wystartuje w żółtych koszulkach LIDERA!! Tak, tak - jesteśmy LIDERAMI w klasyfikacji Pucharu Narodów. Mamy wspaniałą Drużynę. Trzeba to głośno powiedzieć. W trakcie trwania "Małyszomanii" wszyscy jedli bułkę z bananem, podczas "Stochomanii" chyba nie było żadnej szczególnej "potrawy przewodniej" :P A w tym sezonie? A no jest taka jedna rzecz. Nie wiem jak nazwać ten szał
i szum wokół skoków i naszej Drużyny... Macie jakieś pomysły? Możecie się nimi podzielić
w komentarzach ;) Chętnie się dowiem jakie Wy macie określenia na tą sytuację.
A wiecie co teraz stało się "Potrawą przewodnią"? PAPRYKA MARYNOWANA.
Dlaczego? Zachęcam do oglądania wywiadów z Piotrkiem Żyłą ;) on wszystko wyjaśnił :D A Wy dowiecie się o tym co dzieje się w naszej Drużynie, jakie są nastroje, co chłopaki porabiają, jak zapatrują się na obecną sytuację w naszym DreamTeam'ie :D

Zachęcam Was wszystkich do śledzenia poczynań naszej Drużyny i wspierania ich podczas konkursów nie tylko tych odbywających się w Polsce. Zasiadajcie w weekend przed telewizorami i dmuchajcie w ekrany kiedy skacze nasz DreamTeam :) Cieszmy się z tego jak wspaniałą mamy Drużynę, ale pamiętajmy, że to tylko ludzie a nie maszyny. Też mają lepsze i gorsze dni. Dziś zajęliśmy drugie miejsce w zawodach drużynowych. Za Niemcami i tuż przed Słoweńcami. Cieszmy się gdy wygrywają ale nie odwracajmy się kiedy nie będzie tak pięknie i kolorowo jak jest aktualnie.


Kolejny post już niebawem, pracuję nad nim. A o czym będzie? O dyscyplinie od której zaczęła się moja miłość do sportu. To dyscyplina, która spowodowała, że pokochałam sport. SIATKÓWKA!!!! Najwspanialszy, najcudowniejszy i najpiękniejszy sport jaki można było wymyślić!!!! Moim zdaniem to od Siatkówki właśnie, sport - a zwłaszcza dyscypliny drużynowe - w naszym kraju podniosły się z kolan. Obserwujcie bloga i czekajcie na kolejny post.

Pozdrowionka,
TakasobieJa :)


Komentarze

Prześlij komentarz